wtorek, 1 maja 2018

WÓJT „RABUŚNIK”


Przeprowadzona z początkiem maja 1915 roku przez wojska niemieckie i austriackie ofensywa w okolicach Gorlic była jedna z kluczowych bitew I wojny światowej. Uczyniła ona wyłom po stronie wojsk rosyjskich i wymusiła przesunięcie frontu wschodniego poza teren Królestwa Polskiego.

Mapa bitwy pod Gorlicami

Dla mieszkańców tych ziem – w tym ludności gminy Borkowice – oznaczało to kres trwającego od 102 lat zaboru rosyjskiego. Rozpoczął się nowy okres: okupacja tzw. państw centralnych. W tym celu ziemie polskie odebrane Rosji zostały podzielone na Cesarsko-Niemieckie Generalne Gubernatorstwo Warszawskie oraz austrowęgierskie Genaralne Gubernatorstwo Lubelskie, któremu polegała gmina Borkowice.

Strefy okupacyjne państw centralnych

Z tego czasu pochodzi poniższa opowieść, w której nowe miesza się ze starym, gdzieniegdzie manifestuje się polskość, a nade wszystko ludzka natura okazuje się w swej istocie niezmienna.
Oto dnia 6 września 1916 roku pochodzący z Radestowa wójt gminy Borkowice Stanisław Świerczyński (1866-1947) udał w podróż służbową do Bryzgowa. Jej celem było dokonanie poboru podatków. W drodze towarzyszył mu szesnastoletni Władysław Szklarski pełniący w borkowickim Urzędzie Gminy funkcję pomocy pisarskiej oraz dwaj żandarmi z posterunku w Borkowicach: wicewachmistrz Stanisław Mojas oraz Józef Zejle (?) jako tzw. żandarm zapasowy. Zadaniem dwóch ostatnich z pewnością było – poprzez samą swą obecność – zniechęcenie do oporu przy płaceniu należności oraz zabezpieczenie pobieranej gotówki przed ewentualnym rabunkiem.  Tego dnia jak się miało okazać, przyszło im jednak chronić przede wszystkim dobre imię wójta.
Wypadki, które rozegrały się w Bryzgowie, wymusiły na stróżach prawa złożenie zawiadomienia do placówki w Końskich, będących wówczas miastem powiatowym dla gminy Borkowice. Stamtąd sprawa została skierowana do Sądu Pokoju w Bliżynie, który rozprawę wyznaczył na dzień 5 października 1916 roku.
Podczas procesu odtworzono wydarzenia, do których doszło na początku września. Wezwany na świadka Władysław Szklarski w pierwszej kolejności złożył potwierdzoną własnym podpisem na urzędowym druku przysięgę o treści: „Obiecuję i przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu na Świętą Jego Ewangelię i Krzyż Pański Żywotwórczy, że nie powodując się ani przyjaźnią, ani pokrewieństwem, ani też chęcią zysku lub innymi jakimi bądź względami z całą sumiennością zeznam w tej sprawie rzeczywistą prawdę i nic z tego nie utaję co mi jest wiadomem pomnąc że z tego wszystkiego obowiązany będę zdać rachunek przed prawem i przed Bogiem na strasznym Jego sądzie. Na rzetelność zaś tej przysięgi całuje Ewangelię i Krzyż Zbawiciela mego Amen.” /pisownia oryginalna/ Tak oto wsparty autorytetem Sądu Bożego sąd bliżyński przystąpił do wysłuchania zeznań świadka: „Na początku września byłem z Wójtem i żandarmami w Bryzgowie w celu egzekwowania podatków i wtedy (…) Matynia, Chmielewska i Adamska nawymyślały wójtowi od rabuśników i złodziej”. /pisownia oryginalna/
Raport żandarmerii uściślał opisywane zdarzenie: „Przy tym pełnieniu obowiązku Wójt Świerczyński miał na widocznem miejscu na ubraniu z przodu, jako oznakę służbową białego orła.

Wizerunek orła na banknocie okupacyjnym

Pomimo to trzy (…) gospodynie z Bryzgowa słownie obraziły Wójta Świerczyńskiego przy pełnieniu przezeń urzędu w ten sposób, iż publicznie na ulicy wyzywały: Waleria Matynia: „Wójt złodziej, rabuśnik”; II. Marjanna Chmielewska: „Nam nie trza żadnych urzędów, ty złodzieju, szachraju, urzędzie złodziejski”; Anna Adamska: „Żebyś zdechł, złodzieju, okradaczu, przyszedłeś już nas rabować”. Te obraźliwe słowa powtarzały wymienione trzy gospodynie kilkakrotnie pomimo wezwań wicewachmistrza Stanisława Mojasa, ażeby się spokojnie i przyzwoicie zachowywały. W końcu jednakże oddaliły się i zachowywały się cicho”. Policyjny raport zawierał także uwagę świadczącą o patriarchalnym postrzeganiu roli mężczyzny w małżeństwie: „Mężowie tych trzech kobiet nie byli obecni”.
Drugi ze świadków, 35-letni wyrobnik Piotr Chmielewski, pełniący urząd podsołtysa Bryzgowa zeznał: „Mnie w danej sprawie nic nie wiadomo. Proszę o przyznanie kosztów podróży” czym dołączył do Szklarskiego, który również wnosił o zwrot kosztów dojazdu. Obaj przedstawili wydane w dniach poprzednich przez wójta Świerczyńskiego zaświadczenia o odległościach jakie dzielą ich wsie od Bliżyna  - 28 wiorst dla Bryzgowa; 30 wiorst dla Borkowic.
Trzeci świadek, bryzgowski podwójt Piotr Stachura, który według żandarmerii był obecny „przy tem urzędowaniu i tych obrazach słowami” nie stawił się na rozprawę. Podobnie jak i same oskarżone, choć dokumentacja procesowa wskazuje ich własnoręcznymi podpisami, że wezwanie do stawiennictwa w sądzie odebrały dnia 27 września 1916 roku. Zniechęcające dla nich mogło być to, iż pod wezwaniami z racji pełnionych obowiązków podpisał się sam poszkodowany – wójt Świerczyński.

Akta procesowe

Wobec nieobecności oskarżonych czy reprezentującego je obrońcy, sąd wydał niezbyt składny gramatycznie wyrok zaoczny: „W imieniu prawa (…) Sąd Pokoju drugiego okręgu obwodu koneckiego guberni Radomskiej w składzie: Sędziego Pokoju St. Zaleskiego i Ławników P. Wojcieszka i F. Bilskiego (…) wywnioskował iż wina oskarżonych (…) ujawnioną została w zupełności. Zważywszy także, iż zniewagi wyrządzone przez oskarżone Wójtowi Świerczyńskiemu zaliczają się do małej wagi, że ze względu na to, karą oskarżonym może być wymierzona minimalna, że świadkowie prosili o koszty za podróż. A zatem na zasadzie art. 119 /dopisek: 193 lub 93/ dla Królestwa Polskiego Ust. Kar. I att. 31 Ust. o karach wymierzanych przez Sędziów pokoju ZAWYROKOWAŁ: skazać (…) na grzywny po trzy ruble, a w razie niemożności zapłacenia na areszt dwudniowy, a oprócz tego zobowiązać je do zapłacenia świadkom: Władysławowi Szklarskiemu rubli dwóch i kopiejek pięciu oraz Piotrowi Chmielewskiemu rubla i kopiejek 93 za jazdy do sądu.

Droga bryzgowska

Na koniec należy wspomnieć, że tamtego feralnego dnia mieszkańcy Bryzgowa spełnili swój obywatelski obowiązek i jak mówi raport: „Podatki w miarę tego co ludzie mieli pieniędzy zostały ściągnięte”. Niemniej dola wójtów niełatwa jest niezależnie od czasów.