Przeprowadzona z początkiem
maja 1915 roku przez wojska niemieckie i austriackie ofensywa w okolicach Gorlic
była jedna z kluczowych bitew I wojny światowej. Uczyniła ona wyłom po stronie
wojsk rosyjskich i wymusiła przesunięcie frontu wschodniego poza teren
Królestwa Polskiego.
![]() |
Mapa bitwy pod Gorlicami |
Dla mieszkańców
tych ziem – w tym ludności gminy Borkowice – oznaczało to kres trwającego od
102 lat zaboru rosyjskiego. Rozpoczął się nowy okres: okupacja tzw. państw
centralnych. W tym celu ziemie polskie odebrane Rosji zostały podzielone na
Cesarsko-Niemieckie Generalne Gubernatorstwo Warszawskie oraz austrowęgierskie
Genaralne Gubernatorstwo Lubelskie, któremu polegała gmina Borkowice.
![]() |
Strefy okupacyjne państw centralnych |
Z tego czasu pochodzi
poniższa opowieść, w której nowe miesza się ze starym, gdzieniegdzie
manifestuje się polskość, a nade wszystko ludzka natura okazuje się w swej
istocie niezmienna.
Oto dnia 6 września
1916 roku pochodzący z Radestowa wójt gminy Borkowice Stanisław Świerczyński (1866-1947)
udał w podróż służbową do Bryzgowa. Jej celem było dokonanie poboru podatków. W
drodze towarzyszył mu szesnastoletni Władysław Szklarski pełniący w borkowickim
Urzędzie Gminy funkcję pomocy pisarskiej oraz dwaj żandarmi z posterunku w
Borkowicach: wicewachmistrz Stanisław Mojas oraz Józef Zejle (?) jako tzw. żandarm
zapasowy. Zadaniem dwóch ostatnich z pewnością było – poprzez samą swą obecność
– zniechęcenie do oporu przy płaceniu należności oraz zabezpieczenie pobieranej
gotówki przed ewentualnym rabunkiem. Tego
dnia jak się miało okazać, przyszło im jednak chronić przede wszystkim dobre
imię wójta.
Wypadki, które
rozegrały się w Bryzgowie, wymusiły na stróżach prawa złożenie zawiadomienia do
placówki w Końskich, będących wówczas miastem powiatowym dla gminy Borkowice.
Stamtąd sprawa została skierowana do Sądu Pokoju w Bliżynie, który rozprawę
wyznaczył na dzień 5 października 1916 roku.
Podczas procesu
odtworzono wydarzenia, do których doszło na początku września. Wezwany na
świadka Władysław Szklarski w pierwszej kolejności złożył potwierdzoną własnym
podpisem na urzędowym druku przysięgę o treści: „Obiecuję i przysięgam Panu
Bogu Wszechmogącemu na Świętą Jego Ewangelię i Krzyż Pański Żywotwórczy, że nie
powodując się ani przyjaźnią, ani pokrewieństwem, ani też chęcią zysku lub
innymi jakimi bądź względami z całą sumiennością zeznam w tej sprawie
rzeczywistą prawdę i nic z tego nie utaję co mi jest wiadomem pomnąc że z tego
wszystkiego obowiązany będę zdać rachunek przed prawem i przed Bogiem na
strasznym Jego sądzie. Na rzetelność zaś tej przysięgi całuje Ewangelię i Krzyż
Zbawiciela mego Amen.” /pisownia oryginalna/ Tak oto wsparty autorytetem Sądu
Bożego sąd bliżyński przystąpił do wysłuchania zeznań świadka: „Na początku
września byłem z Wójtem i żandarmami w Bryzgowie w celu egzekwowania podatków i
wtedy (…) Matynia, Chmielewska i Adamska nawymyślały wójtowi od rabuśników i
złodziej”. /pisownia oryginalna/
Raport
żandarmerii uściślał opisywane zdarzenie: „Przy tym pełnieniu obowiązku Wójt
Świerczyński miał na widocznem miejscu na ubraniu z przodu, jako oznakę
służbową białego orła.
![]() |
Wizerunek orła na banknocie okupacyjnym |
Pomimo to trzy
(…) gospodynie z Bryzgowa słownie obraziły Wójta Świerczyńskiego przy pełnieniu
przezeń urzędu w ten sposób, iż publicznie na ulicy wyzywały: Waleria Matynia:
„Wójt złodziej, rabuśnik”; II. Marjanna Chmielewska: „Nam nie trza żadnych
urzędów, ty złodzieju, szachraju, urzędzie złodziejski”; Anna Adamska: „Żebyś
zdechł, złodzieju, okradaczu, przyszedłeś już nas rabować”. Te obraźliwe słowa
powtarzały wymienione trzy gospodynie kilkakrotnie pomimo wezwań wicewachmistrza
Stanisława Mojasa, ażeby się spokojnie i przyzwoicie zachowywały. W końcu jednakże
oddaliły się i zachowywały się cicho”. Policyjny raport zawierał także uwagę
świadczącą o patriarchalnym postrzeganiu roli mężczyzny w małżeństwie: „Mężowie
tych trzech kobiet nie byli obecni”.
Drugi ze
świadków, 35-letni wyrobnik Piotr Chmielewski, pełniący urząd podsołtysa
Bryzgowa zeznał: „Mnie w danej sprawie nic nie wiadomo. Proszę o przyznanie
kosztów podróży” czym dołączył do Szklarskiego, który również wnosił o zwrot
kosztów dojazdu. Obaj przedstawili wydane w dniach poprzednich przez wójta Świerczyńskiego
zaświadczenia o odległościach jakie dzielą ich wsie od Bliżyna - 28 wiorst dla Bryzgowa; 30 wiorst dla Borkowic.
Trzeci świadek,
bryzgowski podwójt Piotr Stachura, który według żandarmerii był obecny „przy
tem urzędowaniu i tych obrazach słowami” nie stawił się na rozprawę. Podobnie
jak i same oskarżone, choć dokumentacja procesowa wskazuje ich własnoręcznymi
podpisami, że wezwanie do stawiennictwa w sądzie odebrały dnia 27 września 1916
roku. Zniechęcające dla nich mogło być to, iż pod wezwaniami z racji pełnionych
obowiązków podpisał się sam poszkodowany – wójt Świerczyński.
![]() |
Akta procesowe |
Wobec nieobecności oskarżonych czy reprezentującego je obrońcy, sąd wydał niezbyt składny gramatycznie wyrok zaoczny: „W imieniu prawa (…) Sąd Pokoju drugiego okręgu obwodu koneckiego guberni Radomskiej w składzie: Sędziego Pokoju St. Zaleskiego i Ławników P. Wojcieszka i F. Bilskiego (…) wywnioskował iż wina oskarżonych (…) ujawnioną została w zupełności. Zważywszy także, iż zniewagi wyrządzone przez oskarżone Wójtowi Świerczyńskiemu zaliczają się do małej wagi, że ze względu na to, karą oskarżonym może być wymierzona minimalna, że świadkowie prosili o koszty za podróż. A zatem na zasadzie art. 119 /dopisek: 193 lub 93/ dla Królestwa Polskiego Ust. Kar. I att. 31 Ust. o karach wymierzanych przez Sędziów pokoju ZAWYROKOWAŁ: skazać (…) na grzywny po trzy ruble, a w razie niemożności zapłacenia na areszt dwudniowy, a oprócz tego zobowiązać je do zapłacenia świadkom: Władysławowi Szklarskiemu rubli dwóch i kopiejek pięciu oraz Piotrowi Chmielewskiemu rubla i kopiejek 93 za jazdy do sądu.
![]() |
Droga bryzgowska |
Na koniec należy wspomnieć,
że tamtego feralnego dnia mieszkańcy Bryzgowa spełnili swój obywatelski obowiązek i jak mówi raport: „Podatki w miarę tego co ludzie mieli pieniędzy
zostały ściągnięte”. Niemniej dola
wójtów niełatwa jest niezależnie od czasów.