wtorek, 1 maja 2018

BORKOWICE WE WSPOMNIENIU
BRZĘKA-OSIŃSKIEGO


Michał Tadeusz Brzęk-Osiński (1882-1983) – radomianin, społecznik, a nade wszystko legionista i piłsudczyk. Poczas Rewolucji 1905 roku brał udział w strajku szkolnym o przywrócenie polszczyzny w nauczaniu. Po wybuchu I wojny światowej był żołnierzem Pierwszej Kompanii Kadrowej, a później walczył w składzie 1 Pułku Ułanów. W czasie wojny polsko-bolszewickiej został odznaczony Orderem Virtuti Militari.


Po przejściu do rezerwy został członkiem zarządu Związku Legionów Polskich. Jako zapalony zwolennik Piłsudskiego po przewrocie majowym zaangażował się w politykę obozu sanacyjnego – był posłem oraz sekretarzem generalnym BBWR. W kampanii wrześniowej – już jako major – dostał się do niewoli, z której powrócił w 1945 roku. Po wojnie współtworzył radomskie organizacje regionalne, naukowe, turystyczne, sportowe i kulturalne.


Wielce prawdopodobne, że życie, działalność i kariera Brzęka-Osińskiego potoczyłyby się zupełnie inaczej, gdyby nie miłość do koni, która powiodła go ku kawalerii. Jeden z przełomowych momentów tej końskiej pasji rozegrał się w Borkowicach (przed rokiem 1912), co sam Brzęk-Osiński pod koniec życia wspominał w następujących słowach: „(…) w pewne wakacje – nie opromienione promocją do następnej klasy – kolega Jurek Składziński zaprosił mnie do Borkowic, majątku hrabiów Dembińskich, którym administrował jego ojciec. Skorzystałem tym chętniej, że mój nie był okazaną cenzurą /świadectwem szkolnym/ zachwycony. W Borkowicach głównym obiektem naszego z Jurkiem zainteresowania stała się stajnia. I to nie byle jaka, bo hodowlana.  Tam też mając Jurka za mentora, po raz pierwszy dosiadłem konia. Najprzód oklep, potem w siodle. Początek nie był zbyt fortunny, gdyż Jurek – uważając, że nowicjusz musi przez wszystko przejść – nie wyjaśnił mi, że koń się nadyma i trzeba drugi raz podciągnąć popręg. I w rezultacie, ku uciesze przygodnych widzów, zjechałem wraz z siodłem pod brzuch koński.”